{AMINOR} PROLOG

-Skrzypiarzu jak zechce Ci się poinformować nas o miejscu pobytu geografa to do nas przyjdz i powiedz...Jeśli Ci życie miłe.
Na twarzy Liada pojawia się uśmieszek.

Dobra daj cie mu siana, bo chłopak za chwile się rospłacze i się poskarży mamusi że go straszymy. Śmieję się muwiąc to.

gun ze złowieszczym uśmiechem mówi do skrzypiarza
-tańcz po czym strzela mu pod nogi chowa broń i przyłącza sie do kirita

nie biorąc udziału w całym tym zamieszaniu Erod spogląda tylko swymi jasnymi oczyma (wielu ludzi sądzi ze jest niewidomy gdyż jego tęczówki są prawie białe) na Skrzypiarza stojącego dalej bez ruchu. I dosiada sie do stołu towarzyszy zdejmując kaptur.

Szakal

Gnom od dłuższego czasu siedział pijąc swoją cole. Nic nie mówił. "Banda dresów" pomyślał "Na bogów, ja myślałem, że to Wilk zachowuje się jak kibol...". Szakal wychylił szklannicę i skrzywił się. Cola smakowała jak smar. Przynajmniej rozpuszczała rdzę...
-Nie sądze, by szaman siedział tam gdzie są orkowie. - gnom postanowił się zwierzyć - Myślę, że facet potrzebuje pomocy i chce kogoś wezwać. Jeśli mu na tym zalerzy to ześle nam jeszcze jakieś znaki czy inne takie gdzie go mamy szukać. A jak nie to nie...- Szakal oparł się wygodniej na krześle.

Pół ork zerknął na niego nie przestając żłopać colę:
-Kolejny, od snu he?

Fuleraon: Jest on w ratuszu.

Sory, że nie pisałem, piszta kiedy tam chceta, dostaniecie odpowiedź. Codziennie będę na forum

-No w końcu to wydusiłeś z siebie. Więc pakujemy ubranka i w drogę?

gun

odrazu lepiej ze złowieszczym uśmiechem odpowiedział gun
-idziemy? ja ide po tych słowach wstał z krzesła i zaczął kierować sie ku wyjściu

Wstaje za Gunem i podążam za nim. Zwracam się do wszystkich:
-Idziecie czy macie zamiar tutaj sobie siedzieć i sączyć piwko?

Niech i tak ku*** będzie powiedział Kirit w swoim stylu

naciskam klamke drzwi po czym energicznie je od siebie odpyham wychodze przed karczme po czym mówie
-ku..wa co za miejsce lepiej sybko stąd ruszajmy bo zaczne zabijać

Skrzydlaty czlowiek równiez wstal od stolu idąc ku drzwiom zatrzymal sie na srodku karczmy i zatrzepotal skrzedlami... poczul ze chyba trzeba je rzruszac. Zdąrzył wyjść nim drzwi zamknely sie przed jego poprzednikami.

Przed karczmą spoglądam na Guna, Kirita i Eroda.
-Tylu nas było, a tylko czterech ma odwagę? Jak się boją to niech zostaną.

wyciągam broń i celuje w powietrze strzelam 3 razy i wrzeszcze idziecie czy nie?