[DnD] Syberia

krogal

krasnolud potrząsł bukłakiem i podał orkowi prawie już opróżniony pojemnik. Dziwne wrażenie chłodu bijącego od tego leniwego miasta wdawało mu się we znaki. Mimo iż czubki jego brwi byłyt delikatnie przysmalone wojownik zblizył się jeszcze bardziej do ogniska...

Rathmirr wydał ostatnie oszczędności drużyny na sprzęt wspinaczkowy i liny z hakami. Pieniędzy starczy tylko na nocleg w jakimś gorszym lokalu i uzupełnienie plecaków o pożywienie. A że do gór Dilinghan coraz bliżej, lokalów będzie ubywać.
Druid ziewną przeciągle wychodząc ze sklepu. Była już późna noc.
*
Rane'goth stwierdził, że w mieście niema nic ciekawego, przynajmniej nie o tej porze. Zaklinacz był po prostu zmęczony. Może by dołączyć do Shay i udać sie do krainy snów?
*
Kha'sh jednym chaustem odpórżnił bukłak z gorzałą, skrzywił się, okrył płaszczem i skulił. Siedział w milczeniu przez paręnaście minut. Po jakimś czasie dało się słyszeć pojedyncze "hrrrrr" dochodzące od barbarzyńcy...

rane do bólu znudzony miastem przeszedł jeszcze kilka kroków po czym udał sie w drogie powrotną do karczmy

Rane nie miał sił i poszedł spać. Nie dostali osobnych pokoi, ale niewysokie łóżka w sali wspólnej przy komnku. Przytulnie. Zaklinacz szybko usnął.

"Krzyże. Ukrzyżowani ludzie. Tysiące ukrzyżowanych na pustkowiu. Wiatr owiewa ich martwe nagie ciała, sępy i kruki już zleciały się na ucztę mimo iż paru jeszcze kona. Znasz ich... tak. Twój ojciec. Nie znałeś go, ale wiesz że to on. Miecz i zbroja. Symbol boga odwagi na szyi. Obok Xaerth, ten który próbował udaremnić ci poznanie Magii. Dalej dzieci. Ci wszyscy, którzy wyśmiewali się z ciebie, gdy byłeś mały. Wszyscy "przyjaciele" twojego braciszka. Dalej konają ci wszyscy wojownicy, głupcy z którymi podróżowałeś w poszukiwaniu potęgi i wiedzy. Załosni i słabi. A w centrum umiera kolejna osoba. Nie, to nie może być ona! Twoja matka. Jedyna którą kochałeś. ALe ona nie krzyczy z bólu jak reszta. Uśmiecha się do ciebie. Jak w tedy. A u jej stóp leży księga. Wiesz jaka. Księga Przejścia. Ta którą od tylu lat szukasz. W zasięgu ręki..."

Rane'goth zerwał się z łoża. Był ranek. Shay jeszcze spała. Obok leżał Rathmir. A w głowie pobrzmiewały zaklinaczowi słowa, dochodzące z nikąd.
"Głębia".

Krogal

Krasnolud z wytęsknieniem oczekiwał wschodu słońca - co jakiś czas kiwając głową i wyraziście mlaskając - wyzcekiwał wschodu słońca..

co to do cholery miało znaczyć?-zapytał siebe rane po czym postanowił obudzić towarzystwo i nie pozwolić dalej czekać tym nazewnątrz
-wstawać już ranek powiedział-głosem takim jakby był zmeczony lub zdruzgotany ale juz po chwili wszystko wróciło do normy
podszedł do lady i zaczął wołać o troche gorzałki na wynos by korgal i kha'sh nie umarli tam na zewnątrz

Barmanka już pracowała i podała butelkę ryżówki Rane'gothowi. Tu gdzie picie alkoholu to niemal tradycja jego ceny nie są wygórowane. Shay leniwym krokiem weszła do izby kartkując księgę i zastanawiając się co może jej być potrzebne. "Może >błyskawiczne wytrzeźwienie< i >regulowanie metabolizmu alkoholu< Hehe...".

Forest wstał wcześnie i zastał na dworze Krogala i Kha'sha w towarzystwie zbierających się i zmieniających warty strażników.
-Gdzie reszta? Nie podoba mi się tu, chciałbym już ruszać... jaka jest następna wieś na szlaku?

Krogal

Wojownik zasapał posępnie nastepna wieś? <HE HE HE> jeżeli nam dopisze szczęście do za Kiffex spotkamy obozowisko koczowniów, albo chcociaż dogasające obozwisko. Do gór nie pozostało nam iwele dni drogi. Krasnolud zerknął czy POnurak nie ma przy sobie druida:
-Kupiliście sprzęt? Bez niego możemy mieć problemy z przeprawą...

Rathmirr

wszystko w porządku mozemy ruszać ! pokazuej nabyte sprzety

Shay dołączyła do zebranych przed wejściem do jaskini.
-Nasz wspaniały zaklinacz jeszcze się wygrzebuje z karczmy. Przyniesie wam coś do picia - dziewczyna odsłoniła białe zęby w uśmiechu. - Dobra, zjecie coś po drodze ruszajmy. Nie podoba mi się tu... - elfka była niezwykle rozmowna i w dobrym humorze. Chyba dobrze zrobiła jej noc w czystym łóżku przy kominku.

rane niespecialnie śpiesząc sie wychodził na powierzchnię głosem kompletnie wypraneym z emocji powiedział
-przyniosłem gorzałe są chętni?

Rathmirr

Spoglądam na Rane'a i mówie: NIE traktój tego jako twoja własność ty siedziałes w ciepłocie... oni marźli im się to nalezy...

popatrzyłem na rathmirra jak na debila i mówie
-im tak, tobie nie a poza tym kto dał ci prawo pouczania mnie harcerzyku?
kończąc tę wypowiedź podeje butelke krogalowi

Krogal

Krasnolud przez gęde zalaną gorzałą wymamrotał coś w stylu: "Dzieki". Aż ciężko uwierzyć że nos krasnoluda może byc aż tak czerwony, a sople na jego brodzie aż tak długo. ZAwieruchyw syberii dają w kość...

Rathmirr

harcerzyku ?! dureń...